Jak szybko odchodzi człowiek?
Z tego świata, z serca, z myśli? Jak długo trwa żałoba, po kimś kogo się nie szanowało, nie ceniło, wstydziło? Po kimś kto był od zawsze, lecz od dawna być naprawdę przestał? Kto pokazywał małej dziewczynce "jak chodzi mucha po suficie", kupował prezent, rozpieszczał słodyczami, zabierał na sanki, uczył pływać... Kto starał się zastąpić rodzica, lecz zawsze był namiastką... Kto marnował życie i pieniądze, nie znając umiaru w wódce....Kto przez lata degradował siebie w oczach innych, wyniszczał swoje wnętrze, uśmiercał na zewnątrz, stawał się coraz bardziej obcy i odpychający...
Kiedy umiera człowiek?
Kiedy człowiek przestaje być sobą; kiedy umiera na oczach bliskich, a każda pomoc, jest gniewem traktowana; kiedy teraźniejszość przyćmiewa całe dobro i staje się całością; kiedy trudno sobie przypomnieć coś pozytywnego i obraz człowieka staje się zniekształcony; kiedy nie chcesz oglądać tak smutnego końca, lecz on w swym upojonym do granic obłędzie myśli, że jest Bogiem?
Kiedy odchodzi człowiek?
Gdy jego ciało wchłonie ziemia, czy gdy zniknie z myśli ludzi i stanie się trucizną, której nikt nie chce pić?
zaginionych myśli
nikt nie czyta
powieść pisze się sama
bez klucza zamek
a drzwi nie otworzysz
gdy litość nadchodzi
zapominasz przestać
omijać trujących
kwiatów kolce
co zęby mają i pazury
kochasz to kochaj
samolubnie
niech ogień tylko w
sercu płonie
po co skazujesz swój
uśmiech
na trutkę
zapomnianych ludzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz