Każdy wiersz ma swoją porę. Słowa dotykają mocniej, gdy dotykają celniej... To co bawiło wczoraj, dziś może zasmucać. Wczorajszy dzień nie jest dniem dzisiejszym i tak jak uczucia, i myśli, naznaczony jest poświatą historii.
Lubię cię, kiedy milczysz, bo jesteś jak nieobecna
i słyszysz mnie z daleka, a mój głos cię nie dotyka.
Zdaje się, jakby twoje oczy odfrunęły od ciebie,
i zdaje się, jakby pocałunek usta ci zamykał.
Ponieważ wszystkie rzeczy pełne są mojej duszy,
ty wyłaniasz się z rzeczy, w których jest dusza moja.
Motylu ze snów, podobna jesteś do mojej duszy
i jesteś podobna do słowa melancholia.
Lubię cię, kiedy milczysz i jesteś jakby odległa.
I jesteś, jakby motyl na wpół senny się żalił.
I słyszysz mnie z daleka, a mój głos cię nie dosięga:
pozwól mi, ażebym twoim milczeniem zamilkł.
Pozwól, bym także mówił do ciebie twoim milczeniem
jasnym jak lampa, a zwyczajnym jak pierścień.
Ty jesteś jak noc, milcząca i gwiaździsta.
Milczeniem gwiazdy milczysz, tak proste jest i dalekie.
Lubię cię, kiedy milczysz, bo jesteś jak nieobecna.
A tak daleka i smutna, jak gdybyś umarła.
I wtedy jedno słowo, jeden uśmiech wystarczy.
I cieszę się, cieszę się wtedy, że to nieprawda.
- PABLO NERUDA (1904-1973)
Z tomu „Veinte poemas de amor
y una canción desperada”, 1924
****
"Wargi mnie bolą z niepocałowania, zresztą nie tylko wargi, bolą oczy z niepatrzenia, i dłonie, i opuszki palców bolą też. siedem przeklętych dni, co tydzień. "
- URSZULA KOZIOŁ (ur. 1931)
****
Wygrzewam się w słońcu twoich rąk. Jaką to złotą
pogodą owinąłeś moje ciało. Woda przytuliła uczesane
włosy do sypkiego piasku oddycha.
Twoje palce opowiadają o mnie niebu. Twoje palce
niebo nachylają do moich rąk. Kładą się na moje oczy.
Szybkimi dotykami biegną wokół ust odginają włosy
i jak niepotrzebna kąśliwa pszczoła wpijają się w szyję.
Drżę.
- HALINA POŚWIATOWSKA (1935-1967)
****
Co się stać musi
Jeszcze się serce twe ku mnie nachyli,
jeszcze będziemy ze sobą mówili
o wielkim mieście leżącym na wodzie,
gdzie pełne kwiatów czarne płyną łodzie,
gdzie co wieczora słońce kryje głowę
za niewidzialne lasy koralowe,
gdzie, byle tylko trochę woda spadła,
morskie na światło wychodzą dziwadła.
Jeszcze będziemy w miesiącu jechali
przy czarnych wiosłach po szumiącej fali
gęstwią kanałów, pod zwodzone mosty,
gdzie się jak węże czają wodorosty,
i gdy nas pusta wesołość ogarnie,
liczyć będziemy gwiazdy i latarnie,
bo przy miesiącu i śród szybkiej jazdy
nikt nie rozpozna promyka od gwiazdy.
Jeszcze się we mnie miłość raz rozżarzy...
Milczeć będziemy czasem twarz przy twarzy
lub urywane prowadzić rozmowy,
trwożnie od siebie odchylając głowy
i bacząc pilnie, z tajnym tylko drżeniem,
by się wejrzenie nie zbiegło z wejrzeniem,
by z powitaniem albo też w podzięce
dłużej się czasem nie zetknęły ręce.
Jeszcze się płomień rozpali ostatni.
Schwytani razem do śmiertelnej matni,
złączeni - potem oddarci od siebie,
w najgłębszym piekle, to w najwyższym niebie,
miotani uczuć przeciwnych tysiącem,
rażeni chłodem, paleni gorącem
będziemy, nawet w najszczytniejszej chwili,
jak potępieńcy do siebie tęsknili,
na jednym stosie do krzyża przybici,
wiecznie pragnący i nigdy nie syci!
- KAZIMIERA IŁŁAKOWICZÓWNA (1892-1983)